piątek, 3 czerwca 2022

Nikołaj Karpicki. 3 czerwca 2022. Ukraina. Setny dzień wojny

Fragmenty nowego wpisu Nikołaja Karpickiego, głównego bohatera "Szugi". Prof. Karpicki, rosjanin represjonowany przez FSB w zemście za skuteczną obronę mniejszości, został zwolniony z uczelni i wyjechał do Ukrainy, na Donbas. Pisze teraz ze Słowiańska.
Jędrzej Morawiecki

Setny dzień. Lato przywitałem w Słowiańsku bez światła i Internetu. 1 czerwca o 5 rano obudził mnie silny wybuch – coś przeleciało całkiem blisko, potem zaczęła się kanonada. Przespałem jeszcze kilka godzin. Wstaję: jest prąd! Zalałem owsiankę wrzątkiem, a za chwilę odcięli znowu elektryczność. Nie zdążyłem sprawdzić w sieci, czy ktoś ucierpiał odstrzału. To jest w tym właśnie najgorsze - niewiedza i nieokreśloność. Nie ma Internetu, a więc nie jesteś w stanie ocenić, w jakim stopniu miasto jest zagrożone.

Poprzedniego ranka, kiedy rakieta uderzyła w mieszkalne osiedle Słowiańska, zginęło troje, sześcioro zostało rannych. Chwilę wcześniej mówili w programie informacyjnym, że rosyjskie wojska walczą już w Siewierodoniecku i że nacierają na nas od strony Limanu. Mają jeszcze na swojej drodze Siewierskij Doniec, ale wystarczy im dotrzeć do brzegu, (…) żeby zacząć niszczyć Słowiansk metodycznym ostrzałem artyleryjskim. Na razie wojska ukraińskie utrzymują jeszcze pasiołek Staryj Karawan, nie pozwalają orkom przebić się do rzeki. Ale jak długo nasi wytrzymają? Nie wiadomo. O losie Słowiańska decydują już nie kilometry a setki metrów. 
Wody nie ma od dawna. Mówią, że to kwestia awarii w pasiołku Majaki. Czyli właśnie tam… Czyli w kierunku Limanu na brzegu Siewierskiego Donca, tyle że z naszej strony. Jeśli tak, to nawet jeśli przywrócą dostawy wody, zrobią to tylko na chwilę. A i na to nie ma raczej nadziei. 

Skoro brak prądu to i baterie trzeba oszczędzać. Czym się więc zająć? Jedyne co mi zostało to opalać się i jeździć po mieście na rowerze. Tyle że to jednak trochę niezręczne: opalasz się, a nad tobą, całkiem nisko, leci wojskowa awiacja. 

Ludzi z każdym dniem jest w mieście coraz mniej, w sklepach coraz większe pustki. Za to na centralnym bazarze można kupić wszystko, tyle że ceny zawyżone. 
Mój dom jest położony na wzgórzu. Rozpościera się z niego niebywały widok, piękno na wiele kilometrów w każdą stronę. Kiedy nastaje zmierzch, na horyzoncie majaczą białe fontanny światła – gdzieś daleko, bardzo daleko, toczą się walki. Dźwięk nie dociera. Widzimy jednak jak na dłoni, że kiedy u nas zapada cisza, tam trwa nadal  zaciekły bój. Tam giną ciągle ludzie.

Wczoraj dali nam elektryczność. Pierwsze co zrobiłem, to sprawdziłem newsy. Przez dwie doby okupanci nie zdołali się nigdzie przebić. To cieszy. Natarcie traci impet, a to znaczy że Słowiańsk ma ciągle szansę przetrwać. Chociaż… Nie należy sobie robić zbyt dużej nadziei.