piątek, 31 października 2025

Ideologia // Słownik wojny

Źródło: Wydawcą PostPravda.info. 31.10.2025.


Jeśli ideologia sowiecka była monolityczna, to współczesna ideologia rosyjskich władz wydaje się niejednorodna, łącząc ze sobą, wydawałoby się, sprzeczne elementy – na przykład pielęgnowanie sowieckiej przeszłości i idealizację carskiej Rosji. Mimo to rosyjska propaganda odnosi zauważalne sukcesy, przyciągając do siebie bardzo różne siły polityczne, czasem nawet wrogie do siebie nawzajem. Pokazuje to, że współczesna ideologia rosyjska funkcjonuje inaczej niż sowiecka. Aby zrozumieć, na czym polega ta różnica, trzeba sięgnąć do samego pojęcia „ideologia”, któremu Nikołaj Karpicki poświęcił kolejny artykuł w „Słowniku wojny”.

Ideologia

Ideologia to system idei, które motywują do działania w interesie władzy lub grupy ludzi dążących do władzy. Chodzi tu zarówno o władzę państwową, jak i o władzę wewnątrz różnych segmentów społeczeństwa – w ruchach religijnych, wspólnotach patriarchalnych, środowiskach zawodowych, organizacjach mafijnych itd.

Wartości i ideologia

Wartości to szczególne znaczenia, które nadają nowy sens treści życia – czynom, celom, wydarzeniom, zjawiskom itp. To one kształtują wewnętrzną, niezależną od zewnętrznych okoliczności motywację, skłaniającą człowieka do wolnego myślenia i działania. Dzięki wartościowemu samookreśleniu jednostka uświadamia sobie swoją wolność i realizuje się w twórczości kulturowej.

U podstaw ideologii leżą założenia ideologiczne – takie znaczenia, które wyznaczają kryteria oceny zjawisk społeczno-politycznych, określają wymagania wobec postawy człowieka w społeczeństwie oraz jego udziału w życiu społecznym. Ideologia zakłada, że jej założenia wymagają bezwarunkowej zgody bez krytycznej refleksji. Dlatego w zetknięciu z ideologiczną propagandą człowiek staje przed wyborem: albo się z nią zgodzi, albo znajdzie się w gronie tych, którzy są wobec niej wrodzy.

Jeśli założenie ideologiczne działa jako czynnik zewnętrzny, niewymagający wolnego samookreślenia, to wartości przeciwnie ujawniają się wewnątrz tego samookreślenia. Dlatego człowiek potrafi krytycznie przemyśleć własne wartości, co prowadzi do ich głębszego zrozumienia. Ideologia może posługiwać się wartościami tylko wtedy, gdy je przekształca. W tym celu określona interpretacja wartości jest przedstawiana społeczeństwu jako norma, wymagająca bezwarunkowej zgody. Przykładem takiej ideologicznej transformacji jest ideologia „tradycyjnych wartości” współczesnych władz rosyjskich, które funkcjonują wcale nie jako wartości, lecz jako założenia ideologiczne.

Ideologia i moralność społeczna

Moralność społeczna posługuje się normami moralnymi i może opierać się albo na etyce, albo na ideologii. U podstaw etyki leżą wartości etyczne, które zakładają wolne samookreślenie człowieka wobec nich. Dlatego postawa etyczna jest postawą konkretnej osoby, świadomej swojej odpowiedzialności. Norma moralna stanowi miarę wspólnego rozumienia wartości etycznych. Moralność społeczna może się różnić w poszczególnych wspólnotach w zależności od tego, w jaki sposób ich normy moralne utrwalają wspólne dla wszystkich rozumienie wartości etycznych.

Jeśli normy moralne są ustanawiane nie na podstawie wspólnego rozumienia wartości etycznych, lecz jako formalne wymagania, pojawia się potrzeba ich ideologicznego uzasadnienia. Szczególnie wyraźnie widać to wtedy, gdy moralne wymagania obowiązujące wewnątrz określonej wspólnoty zaczynają być narzucane całemu społeczeństwu jako bezwarunkowa norma, wykluczająca dyskusję. W takim przypadku moralność społeczna traci związek z wartościami etycznymi i przekształca się w narzędzie ideologii.

Religia i ideologia

Jeśli religia jest przyjmowana w sposób niewolny, traci swoje prawdziwe znaczenie. Głoszenie nauki wiary i zasad moralnych jest skierowane do wolnych osób; jego celem jest przekonywanie, a nie narzucanie. Jednak gdy wyznawcy religii przedstawiają swoją moralną postawę jako obowiązującą normę dla całego społeczeństwa, w tym również dla tych, którzy nie podzielają ich wiary, wówczas przekształcają religię w ideologię.

Wewnętrzny wymiar religii stanowi wspólne doświadczenie religijne ludzi, natomiast zewnętrzny – jej instytucjonalizacja w przestrzeni społecznej, gdzie wspiera ona tradycyjne dla danego społeczeństwa relacje społeczne i moralność publiczną. Instytucjonalna forma religii może opierać się albo na doświadczeniu religijnym, albo na religijnej ideologii. Religia staje się ideologią wtedy, gdy przekształca się w system wymagań, które ludzie muszą przyjmować niezależnie od osobistego doświadczenia życiowego.

Światopogląd i obraz świata

Światopogląd to spojrzenie na świat oparte na określonym systemie idei, które odzwierciedlają własne przekonania człowieka. Ideologia również stanowi system idei, nadający określony obraz świata, jednak jej celem jest przekonywanie innych. Człowiek może wybrać ideologię jako narzędzie szerzenia swojego światopoglądu w społeczeństwie, ale może też odnosić się do niej pragmatycznie lub nawet cynicznie, rozgraniczając ideologię i własne przekonania. Obraz świata – to, co człowiek postrzega jako rzeczywistość, niezależnie od tego, jak ją ocenia.

U podstaw światopoglądu leżą idee pozwalające człowiekowi określać, co w tym świecie jest słuszne, a co nie, i jak powinien postępować. U podstaw obrazu świata zaś leżą zasady i prawa, zgodnie z którymi świat może być ukształtowany tylko w taki, a nie inny sposób. Na ich podstawie człowiek rozróżnia, co w świecie jest możliwe, a co – z założenia niemożliwe. Aby zmienić światopogląd, wystarczy, by człowiek przemyślał na nowo pewne idee, lecz to nie wystarcza do zmiany obrazu świata. Aby i on uległ zmianie, trzeba na nowo zbudować wyobrażenie o świecie w oparciu o inne zasady.

Obraz świata wyjaśnia, jak zbudowany jest świat; światopogląd – jak oceniany jest istniejący porządek rzeczy; natomiast ideologia – jest narzędziem mobilizacji społeczeństwa i manipulacji nim.

Obraz świata współczesnej władzy rosyjskiej:

Człowieczą historią rządzą mroczne siły, którym przeciwstawia się Rosja. Rozwój cywilizacji jedynie ukazuje sukces tych mrocznych sił, które dominują w rozwiniętych społeczeństwach zachodnich. Jednak ich wpływ jest mniejszy w zacofanych dyktaturach, które mogą być sojusznikami Rosji.

Światopogląd władz rosyjskich:

Najwyższą misją Rosji jest zjednoczanie ziem, a wszyscy, którzy się temu sprzeciwiają, są wrogami. Życie ludzi i narodów poza granicami Rosji nie ma wartości, dlatego powinni być wdzięczni za możliwość zostania włączonymi w skład Rosji. Każde terytorium, które kiedykolwiek było rządzone przez władzę rosyjską – to Rosja. Dążenie Ukrainy do niezależności postrzegane jest jako zdrada, która powinna zostać ukarana, i w związku z tym wojna przeciwko Ukrainie jest usprawiedliwiona.

Ideologia współczesnej władzy rosyjskiej

W Związku Radzieckim mogła istnieć tylko jedna ideologia, która nie tylko całkowicie określała system propagandy, wychowania i kontroli nad społeczeństwem, ale także nakładała ograniczenia na najwyższe kierownictwo państwa. W szczególności dzięki ideologicznym założeniom partia mogła kontrolować KGB.

Władza rosyjska postrzega ideologię jako narzędzie kontroli i manipulacji, które nie powinno ich same ograniczać. W razie potrzeby może łatwo zmienić ideologię i, w zależności od sytuacji, stosuje różne, nawet sprzeczne ze sobą ideologie i założenia ideologiczne, takie jak raszyzm, „Russkij mir”, szczególna droga Rosji, eurazjanizm, kult Stalina, idealizacja carskiej Rosji, „tradycyjne wartości” itd.

System sowiecki opierał się na ideologii przypominającej monolit, który z jednej strony był bardzo twardy, a z drugiej – kruchy, ponieważ każdy atak na choćby jedno ogniwo sowieckiej ideologii zagrażał trwałości całej konstrukcji. Poparcie dla ZSRR oznaczało bezwarunkowe poparcie jego ideologii. Władza rosyjska nie jest związana z żadną jedną ideologią i dzięki temu może uzyskiwać poparcie przeciwnych sobie sił politycznych, ponieważ od nich nie wymaga się poparcia określonej ideologii. Dla niej ważniejszy jest nie wspólny system idei, lecz wspólny obraz świata.

Na przykład w czasach sowieckich osoby religijne zdawały sobie sprawę, że choć są całkowicie zależne od państwa, ich religia jest niezgodna z ideologią komunistyczną. Powodowało to, że organizacje religijne nie mogły otwarcie wspierać agresywnych wojen ZSRR. Jedyny obszar polityczny, w którym mogły uczestniczyć, to tzw. „walka o pokój”, deklaratywnie głoszona przez władze sowieckie. Obecnie wielu rosyjskich autorytetów religijnych samo przedstawia własne warianty ideologii, usprawiedliwiające agresywną politykę Rosji i wojnę przeciwko Ukrainie. Co więcej, zaczynają włączać własną religię w obraz świata rosyjskich władz, w którym współczesna cywilizacja postrzegana jest jako zło. Takiej praktyki nie było w okresie sowieckim.

Nikołaj Karpicki
Słownik wojny

poniedziałek, 20 października 2025

Nikołaj Karpicki. Życie pod ostrzałem. Donbas 2014–2025. Zapiski z dziennika naocznego świadka

Źródło: Wydawcą PostPravda.info. 20.10.2025.

Życie pod ostrzałem. Opytnе 2015. Miejsce śmierci kobiety we własnym mieszkaniu. Zdjęcie: archiwum autora

Wojna nieustannie zmienia swój charakter, a przez to zmienia się też życie ludzi żyjących pod ostrzałem. To co jest niezmienne, to stałe zagrożenie utraty domu, okaleczenia lub śmierci. Profesor Nikołaj Karpicki, jako bezpośredni świadek tych wydarzeń, mieszkaniec Słowiańska w obwodzie donieckim, w PostPravda.Info przedstawia warunki życia na Donbasie nie tylko w ostatnim czasie, ale na przestrzeni minionych dziesięciu lat.

Wojna na Donbasie: Awdijiwka, Opytne, Marjinka pod ostrzałem

Jak ludzie są w stanie żyć pod niemal ciągłym ostrzałem? Próbowałem to sobie wyobrazić trzydzieści lat temu, gdy jeszcze żyjąc w Tomsku na Syberii uczestniczyłem w protestach przeciwko wojnie w Czeczenii. Później, 10 lat temu, kiedy jako niewygodny opozycjonista musiałem opuścić Rosję, zobaczyłem to na własne oczy w przyfrontowej Awdijiwce. Chcę Państwu przedstawić moje zapiski z tamtych czasów, aby można było porównać zmiany, które od tego czasu zaszły.

Kwiecień 2015, Awdijiwka. Względny spokój w porównaniu z ostrzałami podczas walk o lotnisko w Doniecku. Pierwsze ostrzały rozpoczęły się w lipcu 2014 roku i osiągnęły największą intensywność pod koniec stycznia i w pierwszej połowie lutego 2015 roku. Nie było prądu ani wody. Teraz (kwiecień 2015) walki toczą się głównie w strefie przemysłowej, ale mimo to do miasta co jakiś czas dolatują pociski artyleryjskie i rakiety z wyrzutni „Grad”.

Baptystyczny kościół, w którym się zatrzymałem, znajduje się na samym skraju miasta – dalej są już pola, lotnisko w Doniecku i pozycje prorosyjskich bojowników-separatystów. Ganek kościoła jest gęsto podziurawiony drobnymi odłamkami. Spać trzeba przy odgłosie artyleryjskiej kanonady. Pierwszej nocy wyobraźnia podsuwała mi obrazy, jak pocisk wlatuje prosto do mojego pokoju, ale wkrótce – podobnie jak wszyscy mieszkańcy Awdijiwki – przestałem zwracać uwagę na huk artylerii.

W kościele było dużo młodzieży. Jeden z chłopaków został ranny odłamkiem.

– Bo przykucnął, zamiast się położyć – tłumaczył najstarszy z nich. – Błoto, kałuża – nieważne, trzeba od razu padać w jakiekolwiek zagłębienie. Tuż obok mnie też wybuchł pocisk, ale zdążyłem paść na ziemię i wszystkie odłamki przeleciały nade mną. Gdybym tylko przykucnął – fala uderzeniowa oderwałaby mi głowę. Dobrze, że nie używają lotnictwa. Poszczęściło. Lotnictwo to prawdziwy koszmar, przed takimi bombami nie da się ukryć.

Kilka lat później, w 2023 roku, rosyjskie lotnictwo niemal doszczętnie zniszczyło Awdijiwkę przy użyciu kierowanych bomb lotniczych (tzw. KAB-ów).

Wieś Opytnе (między Awdijiwką a lotniskiem w Doniecku), styczeń 2016.

Styczeń 2016, wieś Opytne koło lotniska w Doniecku. We wsi zostało siedemdziesięciu ludzi. Nie ma ani jednego całego budynku. Wydawałoby się, że gorąca faza wojny, po podpisaniu porozumień mińskich, dawno minęła, ale wieś wciąż jest regularnie ostrzeliwana – artylerią, moździerzami, z czołgów, a do tego przenikają grupy dywersyjno-rozpoznawcze…

– A „Grady” (radzieckie samobieżne wyrzutnie rakietowe)? – pytam.

– „Gradów” nie widać od jesieni – odpowiada miejscowy.

Ludzie mieszkają w piwnicy bloku – cywile i wojskowi razem, jak w akademiku. Z piwnicy wystaje rura – mieszkańcy zrobili tam prowizoryczny piecyk. Obok wejścia pień, na którym rąbią drewno. Z boku budynku zieje ogromna dziura po bezpośrednim trafieniu. W tym miejscu zginęła kobieta we własnym mieszkaniu.

Czerwiec 2017, Marjinka. Czyste, piękne miasteczko. Nieustannie pod ostrzałem, a mimo to od razu sprzątają gruz po bombardowaniach. W oczy rzucają się zadbane trawniki z kwiatami. Półzniszczone domy; kilkaset metrów dalej – pozycje separatystów-okupantów. Ulica jest ostrzeliwana nie tylko artylerią, ale nawet z broni strzeleckiej, a ludzie mimo wszystko dbają o kwiaty. Skręciłem w równoległą, na której nikt już nie mieszka – na drzewach dojrzałe morele. Miejscowi powiedzieli, że kiedy jadłem te morele, bojownicy mogli przez celownik zobaczyć kolor moich oczu.

Teraz tego miasta też już nie ma – Rosjanie – podobnie jak Awdijiwkę – zrównali je z ziemią w 2023 roku.

Życie pod ostrzałem. Marjinka 2017. Zniszczony budynek obok zadbanych trawników z kwiatami. Zdjęcie: archiwum autora.

Pierwsze miesiące pełnoskalowej inwazji

24 lutego 2022, Kijów. Wyją syreny, ludzie nie wiedzą, jak reagować ani co ich czeka. Wielu próbuje schronić się w metrze, jakby tam dało się przeczekać wojnę. Koleżanka chciała pojechać z przyjaciółkami do Buczy – sądziła, że tam będzie można się ukryć, gdy w Kijowie rozpoczną się walki. Na szczęście nie zdążyła – droga była już zablokowana.

25 lutego 2022, Słowiańsk. Miasto żyje zwyczajnym rytmem – wojna jeszcze do niego nie dotarła, ale ludzie, którzy już raz przeżyli okupację, dobrze wiedzą, co to znaczy i spokojnie przygotowują się na nadchodzące próby zdobycia.

Marzec 2022, Słowiańsk. Miasto znalazło się w samym oku wojennego huraganu – w jego wnętrzu panuje cisza. Ciężkie walki toczą się w obwodzie kijowskim (o okrucieństwach okupantów mieliśmy dopiero niebawem się dowiedzieć), dochodzą przerażające wieści z Mariupola. Potężny wybuch tuż obok – dokładnie w chwili, gdy łączyłem się ze studentami na zajęcia online – okazał się pierwszym echem wojny w Słowiańsku. W wiadomościach podano, że nad nami zestrzelono pocisk manewrujący.

Już się ściemniało, gdy po raz pierwszy usłyszałem narastający świst rakiety balistycznej. Taką bardzo trudno zestrzelić. Przygotowałem się na uderzenie, przed którym nie ma schronienia. Potężny wybuch, ale szyby całe. Wyszedłem zobaczyć co się stało. W oddali paliło się pole. Na razie takie ataki na nasze miasto zdarzają się sporadycznie. Myślę o Mariupolu, gdzie ludzie przeżywają coś niewyobrażalnie gorszego.

Wielu z nas ma już przygotowane piwnice, w których można się schronić podczas ostrzału, ale nie wszyscy. Moja piwnica to duży dół wewnątrz chybotliwej szopy – gdyby się zawaliła, zasypałoby ją, a ja bym został pogrzebany w tym tymczasowym grobie. Dlatego krycie się tam jest bardziej niebezpieczne, niż pozostanie w domu. Tym bardziej, że atak rakietowy zawsze przychodzi niespodziewanie.

Kwiecień – maj 2022, Słowiańsk. Kanonada staje się ciągła i stopniowo zbliża się do miasta. Padło Izium, za nim – Łymań. Od czasu do czasu Słowiańsk trafiają rakiety, widać coraz więcej zniszczeń. Straszniejsze od rakiet jest jednak ogniowe tsunami artylerii, które wszystko przed sobą pochłania. Jeszcze gorsi są rosyjscy żołnierze, którzy idą gwałcić, torturować i zabijać. Nikt nie wie, na jakich liniach uda się ich zatrzymać.

Lato 2022, Słowiańsk. Miasto zaczęło być regularnie ostrzeliwane z wyrzutni rakietowych (RSZO) i niemal całkowicie opustoszało. Wróg jest już dziesięć kilometrów od miasta, ale nie może przekroczyć rzeki Siewierski Doniec. Gdyby rozstawił wokół Słowiańska artylerię lufową, mógłby doszczętnie zniszczyć miasto, jednak ukraińskie wojsko na to nie pozwala. Nie ma gazu, wody, a prąd często znika – i to na długie godziny.

Kolejny ostrzał – już nie pamiętam, która to noc z rzędu. Wybuchy raz bliżej, raz dalej mojego domu – zastanawiam się, czy tym razem trafią we mnie. To może trwać ponad godzinę.

3 lipca 2022, Słowiańsk. W domu nie było prądu, więc pracowałem tego dnia w zielonoświątkowym kościele „Dobra Wieść”. Nagle rozległa się seria głośnych wybuchów. Może z dziesięć. Ludzie w przedsionku odskoczyli od okna, jedni pobiegli do piwnicy, inni na podwórze zobaczyć, gdzie trafiło. Wyszedłem i ja. Z pobliskich budynków mieszkalnych unosiły się w górę kłęby dymu. Po prawej, po lewej i tuż przede mną. Zaraz potem druga seria wybuchów – jeszcze bliżej.

– Wszyscy do piwnicy! – zawołał dyżurny z kościoła, machając rękami. Wróciłem do stolika, spakowałem laptop i również zszedłem na dół. Intensywne bombardowanie ustało, rozległy się jeszcze trzy pojedyncze wybuchy, ale nikt już na nie nie reagował. Podszedł do mnie Ołeksandr Reszetnik. Ktoś zdążył mu przesłać nagranie z panoramą ostrzału Słowiańska: na całej długości miasta wznoszą się słupy dymu – naliczyliśmy ich około dwudziestu, choć mogło być więcej. Ołeksandr powiedział, że ostrzał prowadzono prawdopodobnie z systemów „Uragan” albo „Smiercz”. Później przeczytałem w wiadomościach, że zginęło sześć osób, a piętnaście zostało rannych.

Ostrzał Słowiańska 3 lipca 2022 r.

Jesień 2022, Słowiańsk. Udana kontrofensywa odrzuciła wroga od miasta, co zapoczątkowało dłuższy okres względnego spokoju. Raz lub dwa razy w tygodniu można było usłyszeć ostrzał rakietowy Słowiańska. Czasem ginęli cywile, ale w porównaniu z latem 2022 roku wydawało się to ciszą. Mieszkańcy zaczęli wracać do domów. Obecnie w Słowiańsku żyje prawie połowa ludności sprzed wojny. Choć mówiąc o „spokoju”, nie jestem obiektywny – mieszkam sam. Matki z dziećmi raczej nie pocieszy fakt, że ataki są rzadsze, jeśli wciąż istnieje ryzyko, że w każdej chwili rosyjska rakieta może zabić lub okaleczyć jej pociechę.

Rok 2025 – wojna zmieniła swój charakter

Lato 2025, Słowiańsk. Do miasta zaczęły dolatywać kierowane bomby lotnicze (tzw. KAB-y). Na szczęście bardzo rzadko, ale ich skutki są potworne. Pocisk artyleryjski może zniszczyć pokój, a rakieta – całe wejście do bloku. KAB – cały budynek. Stopniowo wrogie drony stały się częścią codzienności. Najpierw pojawiały się rzadko i pojedynczo, potem – całymi rojami. Walki powietrzne z dronami najlepiej widać w pogodną noc, gdy niebo usiane jest gwiazdami i widać Drogę Mleczną. Przestrzeń przecinają smugi ognia z dział przeciwlotniczych, nad głową błyskają rozbłyski. Od myśli, że któryś dron może spaść prosto na twój dom, robi się nieswojo.

Czasem brzęczenie dronów trwa długo i jednostajnie – jakby komary krążyły nad tobą. Może to trwać całymi godzinami. Czasem brzęczenie gwałtownie narasta i kończy się eksplozją – to drony pikują z wysokości, a działa przeciwlotnicze nawet nie zdążają odpowiedzieć ogniem.

13 lipca 2025, Słowiańsk. Spokojny poranek. Nic nie zapowiada zagrożenia. Nagle gwałtownie narastający dźwięk rozcinanego powietrza. Sekunda – i potężny wybuch tuż obok – KAB. Jeszcze nie wiem, jakie są skutki uderzenia, być może czyjeś życie właśnie się skończyło.

2 sierpnia 2025, Słowiańsk. Na targu przydworcowym, gdzieś bardzo blisko, huknęło – rosyjski dron Lancet. Pojedyncze uderzenie – syreny nikt nie włączył. Ludzie niewzruszenie zajmowali się swoimi sprawami. Sprzedawczyni wyszła z kiosku i spokojnie zapytała:

– Z której strony uderzyli?

Machnąłem ręką.

– Stamtąd. Echo niosło się z tej strony.

Kiedy jechałem rowerem do domu, znów huknęło. Codzienne życie.

Teraz Kijów bombardują nie mniej, ale jest różnica w tym, jak bombardowania przeżywają kijowianie, a jak mieszkańcy Donbasu. Czas dolotu do Kijowa pozwala śledzić ataki Rosjan w telegramowych kanałach monitorujących – dzięki temu każdy może podjąć decyzję, czy zejść do schronu, ukryć się w łazience, czy też zignorować alarm. Na Donbasie czas dolotu jest tak krótki, że ludzie nawet nie próbują śledzić ataków ani się ukrywać. Przyjmują to, co się dzieje, takim, jakie jest, i dalej wykonują swoje codzienne obowiązki.

15 sierpnia 2025, Słowiańsk. Wczoraj wieczorem był silny ostrzał. Jeden „przylot” był bardzo blisko – aż zadźwięczały szyby. Na szczęście zdążyłem przygotować jedzenie, zanim odłączyli prąd. Rano sprawdziłem wiadomości. Trafienie w prywatny dom mieszkalny, zaledwie kilkaset metrów ode mnie. Poszedłem zobaczyć. Wozy strażackie i zapach spalenizny. Dom zniszczony do fundamentów, powalone drzewa, uszkodzone wszystkie okoliczne budynki.

Istnieje ogromna różnica między ostrzałami niesystematycznymi, jak u nas, a systematycznymi. U nas działają strażacy, ekipy naprawcze – prąd przywrócono już rano. Te pojedyncze ataki terrorystyczne w żaden sposób nie wpływają na życie miasta. Targ był pełen ludzi, życie płynie jak dawniej. Co innego, gdyby rozpoczął się systematyczny ostrzał, zamieniający miasto w ruinę.

Wrzesień 2025, Słowiańsk. Ostrzały się nasiliły. Mnie jest łatwiej – mam spokojną pracę, piszę, uczę zdalnie. Ale jak to jest dla ekip remontowych, które muszą pracować w każdą pogodę pod ostrzałem… albo dla chirurgów, którzy przeprowadzają operacje zamiast ukrywać się w schronach? A jednak pracują. Nie próbują wyjechać z przyfrontowego miasta, choć wiedzą, że ostrzały będą się nasilać, a szpitale znajdują się w strefie szczególnego ryzyka.

Rozmawiałem z ludźmi na oddziale chirurgicznym. Wybuchy jeden po drugim, bardzo blisko. Wielu pacjentów po operacjach, nie mogą chodzić, spokojnie komentują atak. Za każdym razem przenosić cały oddział chirurgiczny do schronu jest zupełnie nierealne, więc wszyscy zostają na miejscu. Taka „rosyjska ruletka”. Ludzie zdają sobie sprawę, że mogą zginąć w każdej chwili. I niekoniecznie tylko w Słowiańsku. Niedawno informowano o młodej rodzinie, która przeniosła się ze Słowiańska do Kijowa i cała zginęła tam.

Wrzesień 2025, Kramatorsk. Obserwuję, jak rozmawiają ze sobą zwykli ludzie – do codziennych, życiowych tematów rozmów dołączył temat ostrzałów. Wielu ma krewnych w różnych miastach Donbasu, więc wszystkich interesuje, gdzie wczoraj bombardowano i kogo zabito. Spotkałem świadka strasznego ataku na osiedle Jarowa, niedaleko stąd. Rano, 9 września 2025 roku, Rosjanie zrzucili bombę lotniczą na emerytów stojących w kolejce po emeryturę. Zginęło 25 osób w wieku od 53 do 87 lat, kolejne 19 zostało rannych. Kobieta opowiadała, że w epicentrum wybuchu pojedyncze części ciał – ręce, nogi – były zmieszane z ziemią, a na obrzeżach ludzi po prostu rozrzuciło. Mówiła, że ludzie przez dwa miesiące nie dostawali emerytur i w końcu przyszli je odebrać. Oczywiście obwinia także lokalne władze o to, że nie zadbały o bezpieczeństwo.

Szpital miejski w Kramatorsku to miejsce, gdzie można spotkać ludzi z innych miast Donbasu. Starszego mężczyznę właśnie wypisano, przyjechała po niego córka, by odwieźć go samochodem do Drużkiwki – sąsiedniego miasta. Siedzą i czekają – jechać niebezpiecznie, nad szpitalem krążą drony.

– Zwiadowcze? – pyta mężczyzna z sąsiedniego łóżka.

– Nie, bojowe – odpowiada córka pacjenta. Słychać terkot dział przeciwlotniczych.

– Mój krewny też jechał z Drużkiwki, to dron się za nim przyczepił zaraz po punkcie kontrolnym – westchnął mężczyzna z sąsiedniego łóżka, a ja wyobraziłem sobie, jak to jest – jechać i wiedzieć, że dron wiszący nad głową w każdej chwili może uderzyć w twój samochód. Sam też mieszka teraz u krewnych w Drużkiwce – jego dom został w Konstantyniwce, którą rosyjskie wojska teraz systematycznie niszczą. Tak jak kiedyś Awdijiwkę, Marjinkę.

Drużkiwka leży między Konstantyniwką a Kramatorskiem, jest często ostrzeliwana, jednak służby remontowe szybko usuwają skutki ataków. W Konstantynіwce natomiast już nic nie działa – nie ma prądu ani wody, w mieście zostało zaledwie sześć tysięcy mieszkańców. Zanim Rosjanie zajmą miasto, niszczą je do fundamentów – innej taktyki nie znają.

Życie pod ostrzałem. Kramatorsk 2025. Tutaj leczą ludzi. Zdjęcie: archiwum autora.

Rozmawiałem też z emerytowanym oficerem, który opowiadał, że nawet w Czasiw Jarze, z którego prawie nic nie zostało, wciąż żyją ludzie – może trzy osoby. Nawet w obliczu śmiertelnego zagrożenia starsi ludzie bardzo niechętnie opuszczają swoje domy. Ukraińscy żołnierze chcieli zmusić do wyjazdu z Czasiw Jaru pewną staruszkę, ale ta dotarła do ich przełożonych i poskarżyła się, więc ci udzielili żołnierzom nagany za rzekomo „niegrzeczne” traktowanie miejscowych.

O odmiennym stosunku do miejscowych ze strony ukraińskich i rosyjskich wojsk świadczą jego słowa:

– Toreck i Gorłówka to miasta-satelity, jak Słowiańsk i Kramatorsk. Rosjanie mielą Toreck na gruz, a w Gorłówce są i prąd, i woda – rosyjscy żołnierze mogą tam doskonale odpocząć przed bitwą. Rozumiem, że nie wolno uderzać w dzielnice mieszkalne, ale przynajmniej w system energetyczny. To wojna o przetrwanie, a naszym zabrania się strzelać w infrastrukturę krytyczną. Tego nie potrafię zrozumieć.

Październik 2025, Ukraina. To, czego doświadczamy w Donbasie, to dopiero początek wielkiej wojny dronów. Myślę, że wkrótce nie będzie już ani tyłów, ani frontu – tylko wojna dronów, której nie da się utrzymać w granicach Rosji i Ukrainy.

sobota, 11 października 2025

Jolanta Jasińska-Mrukot. Putin wyprał mózgi Rosjanom, a teraz chce Polakom. I propaganda Kremla działa na nas. Wywiad z Piotrem Kaszuwarą

Źródło: O!Polska. 05.10.2025.

Rosjanie mają trzy brygady  żołnierzy przeszkolonych do tego, żeby prowadzić wojnę w internecie. A jedna brygada to od 3000 do 5000 osób. Do tego dochodzą farmy trolli i pomocnicy finansowani z pieniędzy Kremla - mówi Piotr Kaszuwara, korespondent wojenny, wolontariusz, publicysta i współtwórca portalu PostPravda.Info, zwalczająjącego rosyjską dezinformację.

Jolanta Jasińska-Mrukot. Rosyjska ofensywa w naszej infosferze nabiera tempa, a większość ludzi nie dostrzega tej propagandy. Wciąż spotykam się z niedowierzaniem, że imperialne ambicje Putina to próba powrotu do czasów sprzed 1991 roku, czyli przed rozpadem Związku Radzieckiego. W takim scenariuszu Polska ponownie znalazłaby w rosyjskiej strefie wpływów. 

Piotr Kaszuwara. Od dwóch lat staramy się to tłumaczyć, ale to są skomplikowane mechanizmy, które Rosja praktykuje dziesiątki lat. Oni stworzyli uniwersytety propagandy, podręczniki, z których uczą się rosyjskie służby. A uczą się mechanizmów sterowania społeczeństwem, sterowania opiniami, wykorzystując tak zwanych agentów wpływu, którzy już od dawna mogli istnieć w naszej medialnej rzeczywistości. Oni mogli się pokazywać nawet jako opozycjoniści i przeciwnicy Rosji, a teraz, mając już autorytet, pokazują zupełnie inne twarze. I ten autorytet wykorzystują do powielania rosyjskiej dezinformacji i narracji. Takie przykłady spotykamy we Francji, w USA, to są często niektórzy blogerzy. Wcześniej Rosja wykorzystywała telewizję, książki, gazety, a teraz internet.

Jolanta Jasińska-Mrukot. Czyli nie mam pewności, z kim rozmawiam?

Piotr Kaszuwara. Pamiętam taką sytuację z 2022 roku, kiedy dwoje francuskich dziennikarzy, wolontariuszy poprosiło mnie, żebym ich zabrał do Ukrainy, kiedy trwało oblężenie Kijowa przez Rosjan. Oni w samochodzie zaczęli mnie wypytywać o sytuację w Ukrainie, z kim i o co toczy się ta wojna. Byłem zdziwiony ich prostymi pytaniami, ich stanem wiedzy. Skąd ją czerpali? We Francji była blogerka komentująca wojnę w Ukrainie dla głównych francuskich mediów, miała ponad milion obserwujących. Robiła to niby z perspektywy korespondentki mieszkającej na co dzień w Donbasie, ale nikt się nie zastanowił, po której stronie frontu ona mieszka. Bo do niewielu ludzi to docierało.

Mamy też takiego fińskiego komentatora wojennego Johana Bäckmana, którego spotkałem w tak zwanej Donieckiej Republice Ludowej, stworzonym przez Rosję separatystycznym quasi-państwie. Okazało się, że ten główny komentator fińskich mediów jest jednym z szefów rosyjskiej machiny propagandowej, znajdującej się w Doniecku. I to pod jego nadzorem pracują dziennikarze z całego świata. Żeby zrozumieć te wszystkie mechanizmy propagandy, trzeba być specjalistą. Dlatego przeciętnemu człowiekowi, który nie śledzi każdego newsa i nie zna wszystkich realiów ani kontekstów, tak trudno się w tym wszystkim odnaleźć. Właśnie po to jesteśmy my – dziennikarze. I po to powinien być rząd…

Jolanta Jasińska-Mrukot. …rząd, który najwyraźniej nie potrafi, albo nie wie, jak sobie z tym radzić. Rosyjska ofensywa w infosferze trwa, a u nas nadal za kłamstwa, fałszywe konta i fałszywe informacje nie ma żadnych sakcji. Można je bezkarnie rozpowszechniać.

Piotr Kaszuwara.  Jak już powiedziałem, ta ofensywa w Polsce trwa od dawna i przez długi czas była ignorowana. Zwłaszcza w kampanii prezydenckiej przez niemal wszystkie partie była wykorzystywana retoryka antyukraińska, aby uzyskać większe poparcie sondażowe. A to odbiło się na relacjach polsko-ukraińskich. Najwyraźniej nie doceniliśmy wroga, który szczególnie w tym czasie był aktywny. I to nie dotyczy wyłącznie Polski, bo żaden kraj nie ma tak zorganizowanego systemu, jaki ma Moskwa. Szacuje się, że Rosjanie średnio przeznaczają około 4 mld dolarów rocznie na prowadzenie działań propagandowych.

Jolanta Jasińska-Mrukot. Gigantyczna suma na rosyjską propagandę…

Piotr Kaszuwara. Rozmawiałem niedawno z oficerem ukraińskiej armii, odpowiadającym za przeciwdziałanie propagandzie. Powiedział, że Rosjanie mają trzy brygady żołnierzy przeszkolonych do tego, żeby prowadzić wojnę w internecie. A jedna brygada to jest nawet od 3000 do 5000 osób. Więc to tysiące wyszkolonych specjalistów w mundurach, którzy z nami walczą w sferze informacyjnej. A do tego dochodzą farmy trolli i pomocnicy, finansowani z pieniędzy rosyjskich. Tuż przed wyborami do Europarlamentu czeski kontrwywiad ujawnił taką szajkę mającą wpływać na wyborców. Oni też finansowali różne partie polityczne w europejskich krajach. Szef tej szajki, Wiktor Medwedczuk, początkowo zaangażowany w działalność prorosyjskich mediów w Ukrainie, następnie takich samych agentów wpływu miał werbować w Europie. Niektóre kraje europejskie, takie jak Belgia i Niemcy, zdecydowały się na ujawnienie, jakie partie były finansowane z tych pieniędzy. A kilka dni temu dowiedzieliśmy się, że walijski polityk z Wielkiej Brytanii też był „na żołdzie” Kremla.

Niestety, w Polsce do dzisiaj nie wiemy, kto jest finansowany z tych pieniędzy, choć jestem pewien, że polskie organy ścigania otrzymały od czeskich służb takie informacje. Społeczeństwo nie zostało o tym jednak poinformowane, przez co błądzimy w tej mgle. Najbardziej niebezpieczne jest więc w dalszym ciągu to, że przekonują nas do siebie ludzie, o których nie wiemy, kim naprawdę są.

Jolanta Jasińska-Mrukot. Żeby taką machinę propagandową zorganizować, to Kreml musiał od zawsze i bez przerwy ją rozwijać. Nawet wówczas, kiedy Europie się wydawało, że Rosja może być partnerem gospodarczym.

Piotr Kaszuwara. Kreml walczył zawsze w sferze informacyjnej i nigdy nie przestał. Takim propagandowym majstersztykiem była tragedia w Czarnobylu z 26 kwietnia 1986 roku, wtedy wprowadzono w błąd wszystkich. Niedługo po katastrofie mieszkańcy Kijowa wychodzili na marsz pierwszomajowy. Przez pięć dni nie poinformowano ludzi, bo wierzono, że interes ZSRR jest ważniejszy niż życie obywateli. Jessikka Aro w swojej najnowszej książce o Rosji i rosyjskiej propagandzie opisuje mechanizmy zaczynające się już w latach 50. ubiegłego wieku. Dotarła do tych dokumentów w Niemczech, gdzie jeden z rosyjskich szpiegów przywiózł je w zamian za obietnicę wolności. Wynika z nich, że Rosjanie zamierzyli zniszczyć Zachód informacją. Zawsze na początku piorąc mózgi własnemu społeczeństwu. Mówi się, że pięćdziesiąt procent wojny, takiej, jaką widzimy w Ukrainie, to nie są czołgi, sprzęt, ale to jest informacja, propaganda. Żeby móc wjechać czołgami do innego kraju, żeby móc zabijać ludzi, torturować, gwałcić i mordować dzieci, trzeba wcześniej ich zdehumanizować. Pozbawić człowieczeństwa.

Jolanta Jasińska-Mrukot. Wojna rozpoczyna się od słowa?

Piotr Kaszuwara. Tak właśnie jest. I Rosjanie o tym bardzo dobrze wiedzą. Jest mnóstwo strategii, żeby sterować społeczeństwem. I niestety, ta zgoda na prowadzenie wojny przeciwko Ukrainie w rosyjskim społeczeństwie istnieje, bo Ukraińców przedstawia się jako nazistów. Kiedyś ukraińscy żołnierze z Zaporoża pytali schwytanego rosyjskiego artylerzystę, odpowiedzialnego za zbombardowanie osiedla, gdzie zginęły dzieci, co one były winne. Powiedział, że to mali naziści. Rosjanie mają do tego stopnia wyprane mózgi przez wszechobecną propagandę. U nich wolne media nie istnieją. Taka ofensywa u nich zaczęła się po 2014 roku. W Riazaniu była taka etniczna grupa ugrofińska Erzjan, mieli swój język, swoje niezależne medium, a w 2019 Putin zamknął w więzieniu redaktora naczelnego. Tam może istnieć jedna kremlowska wersja rzeczywistości i nie ma miejsca na jakąś inność.

Jolanta Jasińska-Mrukot. Czy ze względów geopolitycznych Kreml uparł się, żeby zniszczyć Ukrainę? A może to kara za to, że Ukraińcy pogonili prokremlowskiego Janukowycza?

Piotr Kaszuwara. Gdyby wiedziano, jaki jest główny cel i powód tej wojny, to byłoby łatwiej walczyć. Niestety, nie wiemy, co siedzi w głowie Putina. Uważam, że Donald Trump podjął taką próbę zdemaskowania prawdziwych celów tej wojny, mówiąc o złożach naturalnych Ukrainy, złożach litu wartego biliony dolarów, które wystarczyłyby na odbudowę wolnej Ukrainy i na wiele następnych lat. Chodzi też o strefę wpływów, o zagarnięcie ukraińskiej historii, która została już zawłaszczona przez Kreml. Pewnie trudno im sobie wyobrazić, czym byłaby Rosja bez Rusi Kijowskiej, pewnie jakimś spadkiem po imperium mongolskim. Tutaj zapewne wiele różnych kwestii się nakłada. Profesor Mikolaj Karpicki, jeden z autorów PostPravdy, stworzył mrożącą krew w żyłach teorię, dlaczego Putin prowadzi tę wojnę i nazwał to wojną nekroimperialną.

Czyli, to już nie chodzi o odbudowę imperium sowieckiego, czy spadkobiercy Bizancjum, tego nowego Rzymu, jak często mówią rosyjskie media, ale coś, co ma nieść wyłącznie śmierć. Tak to tłumaczy prof. Karpicki, filozof, który urodził się na Syberii. Jego zdaniem, jedynym celem Putina jest zabijanie, bo Rosjanie niszczą wszystko to, czego nie rozumieją. Łatwiej jest zniszczyć, zabić, niż spróbować zrozumieć innego. Podobnie mówił już Lenin, że nawet jeśli będzie potrzeba upadku Rosji, trzeba upaść i ponownie zbudować na nowo ten ruski mir.

Jolanta Jasińska-Mrukot. Już raz się rozsypał stary porządek ZSRR, a po 1991 powstał nowy.

Piotr Kaszuwara. Tylko, że my zapomnieliśmy, że Borys Jelcyn był członkiem Politbiura w ZSRR, on niczym się nie różnił od poprzednich dygnitarzy. A jego następcą był Putin, czyli szef FSB, to jego Jelcyn wyznaczył na swojego następcę. Więc czy Rosja rzeczywiście się zmieniła, czy tylko tak, jak mówił Lenin, na chwilę upadła? Żeby później nadrobić straty, to, w czym Zachód ją przeganiał, m.in. w nowoczesnych technologiach i braku wiedzy w ZSRR. Kiedy już to udało się pozyskać, wojna zaczęła się na nowo. Widocznie Rosja już takim krajem jest, dla którego wojna jest całą rzeczywistością. I żeby się jej przeciwstawić, musimy to zrozumieć.

Jolanta Jasińska-Mrukot. Wspomniał pan o post-prawdzie, tym dziwnym stanie życia społecznego, gdzie wypaczony jest pierwotny sens i dominuje populizm. W tym świecie krąży opinia, że drony, które niedawno wtargnęły w naszą przestrzeń, wystrzelili Ukraińcy, żeby wciągnąć nas w wojnę.

Piotr Kaszuwara. To jest właśnie rosyjska narracja. Niedawno rosyjskiemu społeczeństwu pokazano dokumentalny film opowiadający historię życia polskiego propagandysty, wysoko postawionego oficera propagandy, który mieszka w tej nieuznawanej przez społeczność międzynarodową separatystycznej Donieckiej Republice Ludowej. Tam pojawia się taka narracja, że to nie jest nasza wojna, tylko Ukraina i cały Zachód próbują wciągnąć Polskę do konfliktu z Rosją. Że do Polski przyjechało mnóstwo Ukraińców i zabierają Polakom pracę, pieniądze i siedzą u nas na zasiłkach. Kolejną kwestią są ekshumacje pomordowanych przez UPA na Wołyniu.

Jolanta Jasińska-Mrukot. Na Podolu w Puźnikach ostatnio odbył się po 80 latach oficjalny pogrzeb ekshumowanych ofiar UPA.

Piotr Kaszuwara. Wcześniej już było wiele ekshumacji, tylko informacja o tym nie dostaje się do mediów. Częściej słyszymy, że Ukraina nie pozwala, że nic w tej sprawie nie robi, a mało kto wie, że te ekshumacje trwają już od wielu lat. Ekshumacje w Puźnikach nie były pierwsze ani ostatnie. Ostatnio rozmawiałem z Wasylem Bodnarem, ambasadorem Ukrainy w Polsce, on mówił, że jest cała lista miejscowości, gdzie ekshumacje i pogrzeby zostaną przeprowadzone. W ogóle to skomplikowana historia, profesorowie, którzy się tym zajmują, nie znają wszystkich faktów. A Rosja, zręcznie tym manipulując, wprowadza chaos i niesnaski między naszymi narodami.

Tymczasem Rosjanie jakoś rzadko mówią, że dopuścili się zbrodni w Katyniu, a przecież tam zginęli ludzie, którzy mogli budować Polskę po drugiej wojnie światowej. To samo Rosjanie robili ukraińskim partyzantom, strzelając im w tył głowy. Albo wysyłali ich na Syberię, gdzie spotykali się w jednym łagrze z Polakami. Tam Rosjanie zachęcali Polaków, żeby się na nich mścili, ale Polacy często mówili, że to jedynie Bóg może rozsądzić.

Jolanta Jasińska-Mrukot. Naszym wspólnym wrogiem jest Rosja?

Piotr Kaszuwara. Wspólnym wrogiem jest Rosja i za każdym razem nas jakoś w tę wrogość z Ukraińcami uwikłała. W tych opowieściach dotyczących relacji między Polską a Ukrainą ten nieprzychylny klimat tworzy Kreml, bo oni doskonale zdają sobie sprawę, że gdyby Polacy i Ukraińcy żyli w zgodzie, to byłoby o niebo trudniej z nami walczyć.

Jolanta Jasińska-Mrukot. Ten zły klimat mogą nadal podsycać czerwono-czarne banderowskie flagi, które widziałam kilka tygodni temu w obwodzie tarnopolskim. Co prawda, wisiały na niewielu domach, ale były.

Piotr Kaszuwara. Raczej jest ich wiele, tylko, że to nie są flagi banderowskie.

Jolanta Jasińska-Mrukot. No, jak to? Czy czerwono-czarne to nie są barwy banderowskie?

Piotr Kaszuwara. Czerwono-czarne to były kiedyś jedne z barw OUN-B. I w przeszłości niektóre oddziały Ukraińskiej Armii Powstańczej z takich korzystały. Ale symbole mają to do siebie, że zmieniają znaczenie. Kiedyś swastyka była symbolem słońca, a dziś, gdybyśmy sobie wywiesili swastykę w oknie, to by się działo… Kiedyś spadająca gwiazda była symbolem umierającego dziecka, a dzisiaj oznacza szczęście i kierujemy do niej swoje życzenia. Krzyż w dalekiej przeszłości był symbolem przestępcy i złodzieja, a dzisiaj dla chrześcijan jest symbolem zbawienia i miłości do ludzi. W dzisiejszych realiach ta czerwono-czarna flaga kojarzy się z walką przeciwko rosyjskiemu okupantowi. Te barwy oznaczają czarną ukraińską ziemię zalaną krwią. Dlatego te flagi pojawiają się na grobach i domach poległych ukraińskich żołnierzy. Naprawdę, proszę mi wierzyć, to nie ma żadnych odniesień do Polski, do tego, co działo się 80 lat temu. To wszystko, szczególnie teraz, roznieca rosyjska propaganda.

Jolanta Jasińska-Mrukot. Coraz częściej słyszę, że Rosja werbuje w Polsce niemal jawnie. Mamy wysyp prorosyjskich fejkowych kont w mediach społecznościowych, niemal całe farmy trolli. Rosja prowadzi przeciwko nam wojnę, a my milczymy.

Piotr Kaszuwara. Właśnie dzisiaj dostaliśmy informację, że jeden z takich prorosyjskich naganiaczy, czyli „Jaszczur”, prowadzący patokanał Kamraci na YouTube usłyszał wyrok skazujący za nawoływanie do nienawiści przeciwko Żydom i Ukraińcom. Od tego zaczyna się każdy rozlew krwi, od dehumanizowania człowieka. Tak, żeby przestano w nim widzieć ludzkie stworzenie. Ja nie jestem zwolennikiem mówienia o Rosjanach „Orki”, a o Ukraińcach „Ukropy”. A w czasach drugiej wojny światowej nie mówiłbym o Żydach vel „robactwo”, jak nazywano ich w nazistowskich propagandowych filmach w okupacyjnych kinach. Żydzi żyli wtedy w bardzo trudnych warunkach, co sprzyjało tworzeniu takiego obrazu. A gdy ktoś przestaje być postrzegany jako człowiek, łatwiej go popchnąć, obrazić na ulicy, a w końcu – zabić.

Czy dziś nie obserwujemy podobnych mechanizmów, gdy słyszymy o pobiciach taksówkarzy czy dostawców jedzenia innej narodowości? Tym bardziej warto pamiętać o tym, co wydarzyło się w 2022 roku, kiedy potrafiliśmy dzielić się z uchodźcami wojennymi. To był piękny czas. Pokazaliśmy światu, że nie jesteśmy narodem ksenofobicznym ani rasistowskim, lecz krajem dobrych ludzi.

Jolanta Jasińska-Mrukot. A teraz?

Piotr Kaszuwara. Teraz w mediach francuskich, brytyjskich, amerykańskich pojawiają się artykuły mówiące o tym, jak zła jest relacja między Polakami a gośćmi z Ukrainy. Pozytywne jest to, że nasz rząd w tym całym zamieszaniu jasno określa, kto jest wrogiem Polski.

Jolanta Jasińska-Mrukot. Jak ci rosyjscy oficerowie od propagandy typują cele?

Piotr Kaszuwara. Jeżeli widzą jakąś grupę odstającą od całego systemu, od razu ją finansują, pomagają. Teraz w Hiszpanii zaczęły się tworzyć ruchy mężczyzn, którzy uważają, że kobiety mają zbyt wiele praw. Takie ruchy szowinistyczne. To są młodzi ludzie szukający jakiejś idei i tam już od razu weszła Rosja. To samo z Konfederacją, tam była jakaś idea, bo młodzi jakiejś idei potrzebują. A nie dawały im jej ani PO, ani PiS.

Jolanta Jasińska-Mrukot. Tyle krwi już popłynęło, tyle matek pochowało w Ukrainie dzieci, ale Putin tak naprawdę osiągnął tyle, że jeszcze bardziej utrwalił państwowość i tożsamość ukraińską.

Piotr Kaszuwara. Pewnie tak, ale to nie wydarzyło się w 2022 roku. To działo się już wcześniej. Pierwszym znakiem była Pomarańczowa Rewolucja, a nawet wcześniej, kiedy Ukraina podkreślała swoją tożsamość odrębną od rosyjskiej. Kiedy Ukraińcy uwierzyli, że ich miejsce jest w Europie, a nie pod butem Rosji. Napaść Rosji na Ukrainę w 2022 roku była próbą zniszczenia tego, co było budowane od Pomarańczowej Rewolucji. I co teraz zostało przypieczętowane przez tę krew, przez te czerwono-czarne barwy, tak źle kojarzące się w Polsce, a na Ukrainie z bohaterską walką przeciwko Rosji.

Dobrze pamiętam najbardziej zniszczone osiedle w Charkowie, gdzie przed wojną żyło 400 tysięcy ludzi, a teraz prawie nikt nie mieszka. Tam nie ma wody, gazu ani prądu. To osiedle położone przy samym froncie, a spotkałem tam starsze panie w marcu 2022 roku. Myły się w takim prowizorycznym prysznicu zrobionym na dworze, a obiady wspólne robiły na kamieniach też na zewnątrz. Ogrzewały się w namiotach na podwórkach. One były rosyjskojęzyczne, pytały, dlaczego Putin im to zrobił. Mówiły, że kiedyś go popierały, zanim im to zrobił. Kramatorsk to byli przeciwnicy Europy, którzy się pojawiali na Majdanie, a dzisiaj Krematorsk walczy z Rosją. Rzeczywiście, ten 2022 rok zmienił wszystko.