Źródło: Wydawcą PostPravda.info. 27.08.2025.
Na tle kolejnego ustępstwa prezydenta USA wobec Rosji po negocjacjach z Putinem, ponownie powraca pytanie: dlaczego silniejszy Zachód nieustannie ustępuje przed słabszą Rosją?
Posłuchaj artykułu:
Istnieje kilka możliwych wyjaśnień:
- W obrazie świata człowieka Zachodu po prostu nie mieści się, że w XXI wieku w Europie może istnieć państwo gotowe prowadzić wyniszczającą dla siebie wojnę zamiast czerpać korzyści z pokojowej współpracy.
- W społeczeństwie zachodnim dominuje pragmatyzm, a więc nie jest ono w stanie skoncentrować wysiłków na walce, jeśli nie kryje się za nią oczywista korzyść ekonomiczna.
- Społeczeństwo, które osiągnęło dobrobyt dzięki dominacji gospodarczej, nie dąży do zmian. Wojny są dla niego nieopłacalne, dlatego spontaniczny pacyfizm staje się główną tendencją społeczną.
A jednak żadne z tych wyjaśnień nie jest pełne. Społeczeństwo to złożony system, w którym współistnieją różne siły. W obliczu egzystencjalnego zagrożenia powinno ono przezwyciężyć zarówno spontaniczny pacyfizm, jak i koncentrację wyłącznie na materialnych korzyściach; nawet niezrozumienie motywacji wroga nie stanowiłoby przeszkody. Rzecz w tym, że jeśli nie ma wizji przyszłości, to na zagrożenia teraźniejszości społeczeństwo reaguje reaktywnie – dokładnie tak, jak Zachód reaguje dziś na agresję Rosji. Aby przejąć inicjatywę w walce, potrzebny jest projekt przyszłości, na podstawie którego następuje mobilizacja społeczeństwa.
Kiedy zachodni przywódcy przestaną łudzić się w kwestii Rosji?
Negocjacje o pokoju w Ukrainie, które próbował inicjować Donald Trump, w moim odczuciu od początku nie miały szans powodzenia. Dopóki armia rosyjska posuwa się naprzód, choćby powoli, rozejm jest zasadniczo niemożliwy. Trudno powiedzieć, czy ktokolwiek z uczestników procesu negocjacyjnego – poza samym Trumpem – wierzył w realną możliwość porozumienia z Putinem. Sankcje ani trudna sytuacja gospodarcza nie przerażają rosyjskiego dyktatora. Jest on przekonany, że Ukraina nie ma prawa istnieć i widzi swoją historyczną misję w jej zniszczeniu.
Choć Putin nigdy nie zgodzi się na pokojowe współistnienie, to jednak w określonych warunkach można by go skłonić do rozejmu – gdyby front utknął w pozycyjnym impasie, a infrastruktura gospodarcza Rosji byłaby systematycznie niszczona przez ukraińskie rakiety i drony. Gdyby Trump naprawdę dążył do rozejmu, to najpierw dostarczyłby Ukrainie wystarczająco dużo broni, aby doprowadzić właśnie do takiej sytuacji. Jednak taka strategia nawet nie została rozważona, dlatego też nie należało oczekiwać rezultatów od samych negocjacji.
Albo Trump fundamentalnie nie rozumie Putina, próbując go przekonać, że bardziej opłaca się zawrzeć układ niż dalej prowadzić wojnę, albo istnieje jeszcze jakaś nieznana przyczyna, dla której Trump nieustannie ustępuje Putinowi. Jeśli tak, to zrozumiały staje się niepokój europejskich przywódców – bo z tej samej nieznanej przyczyny Trump może odmówić obrony Europy w przypadku ataku Putina.
Ale czy naprawdę problem dotyczy wyłącznie Trumpa? Widzimy przecież, że i przed Trumpem zachodni przywódcy polityczni również mylili się w ocenie Rosji.
Spóźniona reaktywność
Od ćwierćwiecza obserwujemy, że Zachód albo ignoruje agresję Rosji, albo reaguje reaktywnie i to z ogromnym opóźnieniem. Po inwazji Rosji na Czeczenię, po wojnie w Gruzji i po śmierci prezydenta Lecha Kaczyńskiego wraz z najwyższym kierownictwem Polski, państwa europejskie kontynuowały bliską współpracę z reżimem Putina, pomagając mu się umocnić, zamiast wzmacniać własną obronę.
W 2014 roku Rosja rozpoczyna na razie lokalną wojnę przeciwko Ukrainie. Zamiast udzielić Ukrainie pomocy wojskowej albo przynajmniej wzmocnić własne zdolności obronne, europejscy przywódcy razem z Rosją zmuszają Kijów do realizacji „porozumień mińskich”, samobójczych nie tylko dla Ukrainy, ale i dla samej Europy. Gdyby Ukraina zintegrowała w swoim systemie państwowym utworzone przez Rosję oddziały bojowników, sądy i prokuraturę – jak przewidywały „porozumienia mińskie” – utraciłaby suwerenność i podobnie jak Białoruś stałaby się przyczółkiem do dalszej rosyjskiej agresji.
Dziś, w czwartym roku pełnoskalowej wojny Rosji przeciwko Ukrainie, europejscy przywódcy zdali sobie sprawę, że nie są gotowi na konfrontację z Rosją, jeśli Ukraina nie będzie już w stanie jej powstrzymywać, a Stany Zjednoczone się wycofają. Stracono już wiele czasu, który ukraińscy żołnierze opłacili własnym życiem.
Tak więc spóźniona reaktywność europejskich przywódców wobec agresji Rosji może wynikać z różnych przyczyn:
- spontaniczny pacyfizm – chęć uniknięcia wojny za wszelką cenę;
- konformizm – gotowość do dostosowywania się do agresywnego zachowania Rosji i czerpania korzyści ze współpracy z nią;
- zaprzeczanie rzeczywistości – wiara, że Rosja zatrzyma się w swoich agresywnych działaniach, bo nie będzie to dla niej opłacalne.
Wszystkie te przyczyny są widoczne na pierwszy rzut oka, jednak problem sięga znacznie głębiej – tkwi w tym, że zachodnie społeczeństwa stopniowo tracą wizję przyszłości własnej cywilizacji.
Jedynym państwem, które zdołało pokonać Rosję – choć na niewielkim teatrze działań wojennych, w Syrii – jest Turcja. Jednak obecny rząd Turcji posiada własną wizję przyszłości: gospodarczy, kulturowy i wojskowy sojusz państw turkijskich. Być może właśnie dzięki temu projektowi panturkizmu Turcja potrafi działać nie reaktywnie, lecz zdecydowanie i wyprzedzająco.
Cywilizacyjny konflikt dwóch projektów przyszłości
Kiedy Rosjanie twierdzą, że walczą nie z Ukrainą, lecz z Zachodem, naprawdę tak myślą. W ich percepcji Ukraina jest jedynie pierwszym przyczółkiem zachodniej cywilizacji, który trzeba zniszczyć, aby posuwać się dalej. Właśnie dlatego wojna Rosji przeciwko Ukrainie ma charakter cywilizacyjny. Nie jest to walka o zasoby, terytoria czy wpływy polityczne w tradycyjnym rozumieniu. Celem Rosji jest nie tylko zniszczenie ukraińskiej państwowości, lecz także uniemożliwienie realizacji zachodniego projektu przyszłości, a tym samym zmiana kierunku rozwoju historii ludzkości.
W tym sensie Kreml częściowo już osiągnął swój cel, cofając współczesną cywilizację o dziesięciolecia: zamiast podbijać Marsa, jej zasoby będą spalane w piecu wojny. Ale jeszcze straszniejsze jest to, że rewolucyjny przełom związany z przejściem do nowego społeczeństwa informacyjnego odbywa się wraz z przekierowaniem rozwoju sztucznej inteligencji na wojnę i terror.
W podobnych konfliktach wiele zależy od tego, kto przedstawi swój projekt przyszłości w sposób bardziej przekonujący. Przykładem takiego cywilizacyjnego starcia z niedawnej historii jest przeciwstawienie się Związku Sowieckiego i Zachodu. Oba systemy miały swoje wizje przyszłości: komunistyczną utopię bezklasowego społeczeństwa – z jednej strony, oraz drogę postępu technologicznego, opartego na wolności przedsiębiorczości – z drugiej. Warto tu podkreślić, że postęp nie jest naturalnym prawem historii, jak sądzą zwolennicy teorii historycznego progresu, lecz modelem cywilizacyjnym zaproponowanym przez Zachód.
Projekt przyszłości ma za zadanie pomóc przezwyciężyć społeczną inercję wynikającą z konformizmu i orientacji na doraźne korzyści, a także zmobilizować społeczeństwo do realizacji wielkich przedsięwzięć – takich jak na przykład lot na Księżyc. Jeśli nie ma projektu przyszłości, społeczeństwo całkowicie podlega społecznej inercji i ulega degradacji. Związek Sowiecki swego czasu zaproponował najbardziej ambitny projekt przyszłości. Jednak z biegiem czasu zaczął on być odbierany jako utopia, sprzeczna z rzeczywistością życia pod komunistyczną dyktaturą. Mimo to projekt ten zdobył wielu zwolenników na samym Zachodzie, z którym ZSRR toczył walkę. Zachodni naukowcy dobrowolnie przekazywali Związkowi Radzieckiemu sekrety technologii jądrowych, miliony ludzi wychodziły na ulice, domagając się rozbrojenia, a wyborcy głosowali na partie komunistyczne.
Trzeba przyznać, że w modelu sowieckim były też elementy na swój sposób atrakcyjne – na przykład idea podboju kosmosu – lecz i one w dużej mierze zostały zapożyczone z zachodniego projektu przyszłości. Potwierdza to fakt, że radziecka fantastyka naukowa rozwijała się w obrębie artystycznej przestrzeni zachodniej science fiction.
Regres społeczno-kulturowy
Po rozpadzie Związku Radzieckiego nowe państwa potrzebowały własnego projektu przyszłości. Kraje bałtyckie wybrały swoją przyszłość w integracji z Europą. Inne państwa albo wahały się między drogą postępową a regresywną, albo widziały przyszłość jako odrodzoną przeszłość.
Dyktatura Łukaszenki na Białorusi zaproponowała swoją wizję przyszłości jako radzieckiego kołchozu, w którym przewodniczący ma absolutną władzę nad mieszkańcami wsi. Jest to społeczno-kulturowy regres do radzieckiej przeszłości, tylko że radziecki model odtwarzany jest w maksymalnie okrojonej i prymitywnej formie. Społeczno-kulturowy regres szeregu państw Azji Środkowej do ich feudalnej przeszłości ukształtował wizję przyszłości jako wschodniej despocji.
Rewolucja w Rosji w 1991 roku, która doprowadziła do rozpadu Związku Radzieckiego, bez wątpienia inspirowała się progresywnym obrazem przyszłości wolnego, demokratycznego państwa europejskiego. Jednak nieudane reformy doprowadziły do rozczarowania tym projektem i pozwoliły służbom specjalnym przejąć władzę oraz narzucić własny projekt przyszłości – odrodzenie imperium, w którym bezprawie ludzi rekompensowane jest poczuciem przynależności do narodu dominującego nad innymi. Jest to społeczno-kulturowy regres do najciemniejszych kart historii Rosji – nie do Związku Radzieckiego, a nawet nie do Imperium Rosyjskiego, lecz do barbarzyńskiego i skrajnie okrutnego Carstwa Moskiewskiego.
O ile na przykład Turkmenistan odtwarza model wschodniej despocji, który może całkiem spokojnie współistnieć z sąsiadami, o tyle Carstwo Moskiewskie od początku zostało stworzone jako państwo wojskowe, całkowicie nastawione na wojnę z sąsiadami i rozszerzanie własnego terytorium. Z tego powodu Rosja stała się najbardziej agresywnym państwem na obszarze postsowieckim, które nie może już nie prowadzić wojen.
Projekt przyszłości Rosji jest znacznie bardziej archaiczny niż projekt przyszłości Związku Radzieckiego
Związek Radziecki opierał się na ideologii internacjonalistycznej i przynajmniej na poziomie ideologii wykluczał dominację jednego narodu nad drugim, podczas gdy współczesna Rosja opiera się na rosyjskim faszyzmie – raszyzmie, którego podstawą jest ideologia „ruskiego miru”. Z perspektywy raszyzmu każda tożsamość narodowa, która nie wpisuje się w „ruski mir”, postrzegana jest jako zagrożenie.
Związek Radziecki deklarował swoim celem zwycięstwo komunizmu na całym świecie. Oznaczało to, że dążył do pokonania cywilizacji zachodniej, lecz nie w celu jej zniszczenia, ale przekształcenia w nową, komunistyczną formę. Dopóki takie zwycięstwo było niemożliwe, Związek Radziecki dopuszczał pokojowe współistnienie z Zachodem. Jednak ideologia dzisiejszej Rosji zakłada, że Zachód od zawsze był wrogi z powodu nieprzezwyciężalnych sprzeczności kulturowych. Dlatego też każdy rozejm jest przygotowaniem do nowej wojny..
Dlatego dla dzisiejszej Rosji każda wojna jest usprawiedliwiona, nawet jeśli przynosi ogromne szkody własnemu państwu – pod warunkiem, że przeciwnik ponosi porównywalne lub większe straty. Wyraźnie przejawia się to w obecnej wojnie Rosji przeciwko Ukrainie.
Główny błąd Zachodu – próba znalezienia miejsca dla obecnego rosyjskiego reżimu w jego własnym projekcie przyszłości
Po zwycięstwie w Zimnej wojnie w krajach zachodnich zaczęła narastać inercja społeczna: zamiast dążenia do nowych zmian coraz silniej utrwalała się orientacja na zachowanie już osiągniętego sukcesu. W miarę jak malało zainteresowanie projektem przyszłości, coraz większe znaczenie zyskiwała koncentracja na doraźnych korzyściach. Skupiając się na teraźniejszości, zachodni przywódcy zaczęli zapominać, że o przyszłość trzeba walczyć – i oto rezultat: współpraca gospodarcza państw zachodnich z reżimem Putina przyczyniła się do militarnego wzmocnienia Rosji przy równoczesnej degradacji własnego potencjału obronnego, a reakcja na pełnoskalową wojnę okazała się fatalnie spóźniona. Ukraina nie otrzymała na czas wystarczającej pomocy wojskowej, aby pokonać Rosję, póki było to możliwe. Teraz czas został stracony – Rosja zaadaptowała się do długotrwałej wojny na wyczerpanie i stopniowo zwiększa swój potencjał militarny, stając się realnym zagrożeniem dla innych państw Europy Wschodniej.
Ale najważniejszy błąd tkwi głębiej. Jeśli w rosyjskim projekcie przyszłości nie ma miejsca dla cywilizacji zachodniej, to Zachód przeciwnie – włącza obecny reżim rosyjski w swój projekt przyszłości. Właśnie dlatego kwestia zwycięstwa nad Rosją i jej dalszego losu nawet nie jest przedmiotem dyskusji. Najśmielsze decyzje Zachodu sprowadzają się do udzielania Ukrainie pomocy w celu militarnego powstrzymywania Rosji, ale nie jej pokonania.
Tymczasem Rosja i Zachód mają zupełnie odmienne cele. Zachód dąży do powrotu do czasu sprzed wojny, kiedy można było z Rosją prowadzić wspólny biznes, podczas gdy Rosja dąży do zniszczenia NATO i rozszerzenia swoich wpływów co najmniej na Europę Wschodnią.
Obecnie jednak sam Zachód nie jest jednolity. Podczas spotkań Donalda Trumpa z Putinem, a następnie z Zełenskim i innymi przywódcami państw europejskich obserwowaliśmy podział między Europą a Stanami Zjednoczonymi, wywołany rozbieżnościami w ocenie rosyjskiego zagrożenia militarnego. Jednak mimo tego zarówno Europa, jak i Stany Zjednoczone zachowują wspólny cel – jedynie powstrzymywanie Rosji, ale nie zwycięstwo nad nią.
Czy możemy wpłynąć na tę sytuację? – Tak. Pomimo wszystkich problemów politycznych kraje europejskie i Stany Zjednoczone pozostają demokracjami, w których rządy zależą od społeczeństwa obywatelskiego i opinii publicznej. Jeśli będziemy uczestniczyć w debacie publicznej na temat projektu przyszłości, już samym tym będziemy zmieniać sytuację polityczną na lepsze.
Nowy ukraiński projekt przyszłości kształtuje się w walce z postsowiecką inercją
Postsowiecka inercja na Ukrainie przejawia się w bierności ludzi, którzy przywykli uważać, że „inicjatywa jest karana”, „oby tylko nie było gorzej”; w dominacji niekompetentnej biurokracji, korupcji i klanowości. Szczególną cechą postsowieckiej inercji w Ukrainie, wynikającą z kolonialnej przeszłości, jest imitacja wszelkiej działalności, która dawniej była sposobem adaptacji do władzy moskiewskiej.
Dwa rewolucyjne Majdany 2004 roku oraz w latach 2013–2014 – były skierowane na przełamanie tej inercji i inspirowane nowym projektem przyszłości. Jednocześnie walka między postsowiecką inercją a twórczą inicjatywą społeczeństwa obywatelskiego trwa nadal, z różnym skutkiem, i znajduje swoje bezpośrednie odzwierciedlenie w obecnych sukcesach i porażkach na froncie.