poniedziałek, 28 lipca 2025

Yulia Fil. Kartonowy Majdan: walka o przyszłość Ukrainy

Źródło: Wydawcą PostPravda.info. 28.07.2025.


Na placu Iwana Franki w Kijowie nie ma barykad, jak w 2014 roku. Swoistemu performance’owi daleko do wydarzeń sprzed 11 lat. Inny jest cel, inna więc i metoda. Zamiast płonących opon są kartony z hasłami, które wyrażają rozczarowanie, ale i nadzieję. Młodzi Ukraińcy w ten sposób protestują przeciwko ustawie nr 12414, widząc w niej zagrożenie dla antykorupcyjnych reform – i dla przyszłości państwa. Czym jest „kartonowy Majdan? – na łamach PostPravda.Info zastanawia się ukraińska naukowczyni, dr Yulia Fil.

Ukraina przeszłości i Ukraina przyszłości

„Kartonowy Majdan” – czy to niezbyt ambitna nazwa dla kijowskich protestów na placu Iwana Franki? W końcu słowo „majdan” kojarzy się z rewolucją, o której na razie mówić za wcześnie. Ale kojarzy się też z nadziejami na przyszłość. W społeczeństwie ukraińskim zachodzą obiektywne procesy historyczne. To walka dwóch sił: konserwatywnych, zainteresowanych utrzymaniem Ukrainy przeszłości, oraz tych, którzy dążą do zmian i budowy nowej Ukrainy przyszłości. Kim są wszyscy ci ludzie, którzy 23 lipca, w czwartym roku pełnoskalowej wojny, wyszli na protest przeciwko przyjęciu ustawy nr 12414? Co piszą na kartonach, które trzymają w rękach?

Będąc wśród nich, słuchając ich rozmów, można zauważyć – to głównie młodzież, zorientowana na przyszłość Ukrainy i postrzegająca obecną władzę jako siłę konserwatywną. Wcześniej nie wychodzili na protesty, bo uważali, że należy wspólnie walczyć ze śmiertelnym wrogiem i powstrzymać się od wewnętrznej konfrontacji politycznej. Jednak przyjęcie ustawy likwidującej niezależność organów antykorupcyjnych odebrali jako złamanie społecznego kontraktu na moratorium dotyczące publicznych akcji protestacyjnych. Oburza ich nie tylko treść ustawy, ale i okoliczności jej uchwalenia: w najcichszym miesiącu roku, gdy Ukraińcy odpoczywają nad morzem, na działkach i w Karpatach – a więc wtedy, gdy najłatwiej uniknąć uwagi opinii publicznej.

Na pierwszy rzut oka nazywanie rządu dość młodego prezydenta Zełenskiego i jego ekipy archaicznymi i konserwatywnymi wydaje się sprzeczne z intuicją. W końcu obejmował on władzę jako człowiek spoza systemu, „z ludu”, daleki od polityki, dzielący nadzieje i dążenia społeczeństwa. Najwyraźniej młodzież myślała tak samo – przynajmniej na początku. Ale z czasem zaczęła wątpić i uważać, że władza coraz częściej stawia na własne, a nie narodowe priorytety, i podejmuje niedemokratyczne decyzje.

Protestujący są przekonani, że mimo fasady cyfryzacji i deoligarchizacji, współczesna władza jest zainteresowana utrzymaniem „starej” Ukrainy – tej z korupcją, relacjami hierarchicznymi i postsowieckim dziedzictwem. To właśnie taka Ukraina daje władzom gwarancję przetrwania. Tymczasem zmiany, do których dąży Ukraina i które realizuje w ramach kursu eurointegracyjnego, wchodzą w konflikt z interesami tych, którzy korzystają ze swojego stanowiska. Dlatego przejrzystość, kontrola społeczna oraz nadzór instytucji państwowych i międzynarodowych są dla wielu przedstawicieli władzy skrajnie niepożądane. To rodzi pytanie: na ile szczere są deklaracje władzy o eurointegracyjnym kursie Ukrainy?

Drugą tendencję – ukierunkowaną na przyszłość – uosabiają właśnie ci młodzi ludzie, którzy od kilku dni z rzędu wykrzykują niecenzuralne hasła przed – cóż za ironia! – Narodowym Akademickim Teatrem Dramatycznym. Nie chcą spędzić życia w skorumpowanym, oligarchicznym państwie. Ale przede wszystkim czują się podmiotowi i odpowiedzialni za los swojego kraju.


Działacz społeczny Walery Pekar tak komentuje Kartonowy Majdan na swojej stronie na Facebooku:

– To jest ich inicjacja – wejście w dorosłe życie i podmiotowość. Poprzednia Rewolucja Godności to dla nich historia i legenda. W pewnym sensie czują się jej kontynuatorami. Hasła z poprzednich Majdanów pojawiają się wśród nowych. Lekka, radosna atmosfera, pewność siebie – to kontrast wobec pierwszych dni Euromajdanu. Niesamowitą cechą „rewolucji kartonów” jest to, że niemal każdy protestujący jest autorem własnego kreatywnego hasła. To przejaw najwyższej podmiotowości – tego ukraińskiego „ja – kropla w oceanie”.

Protest okazał się nie tylko sposobem wyrażenia woli narodu, ale i formą autoekspresji. To protest-performans – akcja polityczna i artystyczna zarazem – ujawniająca kreatywność i podmiotowość uczestników. Wśród haseł na kartonach pojawiają się m.in.: „ja jestem władzą”, „władza to my”, „my jesteśmy głosem”, „nie jestem frajerem”. Kontrastują z plastikowymi chorągiewkami pierwszego Majdanu – tworzonymi nie przez naród, lecz dla narodu. Dziś to obywatele sami tworzą swoje atrybuty – demokratyczne, szczere i wymowne. „Kartony” jako coś prostego, nieskomplikowanego, demokratycznego, a jednocześnie przemyślanego, ponieważ wyrażają rozczarowanie i aspiracje społeczeństwa, zawierając lakoniczne, lecz treściwe komunikaty do władzy.


Przetrwa tylko Ukraina przyszłości

Otwarte starcie między konserwacją a rozwojem rozpoczęło się wraz z Pomarańczową Rewolucją w 2005 roku i trwało podczas Rewolucji Godności. Żadna ze stron nie odniosła ostatecznego zwycięstwa. Dzisiejsi protestujący wychodzą na ulice, by nie dopuścić do triumfu sił przeszłości. Choć może nie wszyscy mają tego świadomość, stawką nie jest tylko niezależność organów antykorupcyjnych ani nawet kurs eurointegracyjny, lecz samo przetrwanie państwa. Bo tylko Ukraina przyszłości może pokonać wroga i zapobiec kolejnej inwazji.

Ukraina przeszłości – z korupcją, dystansem między władzą a narodem, słabymi instytucjami – nie ma szans w starciu z dużo większym, ale równie niewydolnym przeciwnikiem. Tym razem nie ma miejsca na kompromisy – jak w czasie pierwszego wybuchu woli narodu w 2005 roku czy drugiego w 2014 roku, gdy u władzy pozostawały stare elity, a reformy wprowadzano tylko częściowo. Albo Ukraina przejdzie gruntowną transformację, albo ulegnie degradacji – jeśli wcześniej nie zostanie pochłonięta przez agresora.

Jednym z największych problemów Ukrainy pozostaje brak wizji zwycięstwa. Wielu obywateli przestaje wierzyć, że Ukraina może wygrać na polu bitwy. Ale groźny wróg – niezależnie od wyniku wojny – nadal będzie naszym sąsiadem. A to oznacza, że jedyną szansą jest Ukraina jako państwo europejskie: demokratyczne, wolne, innowacyjne, tolerancyjne, z silnymi instytucjami i rozwiniętym społeczeństwem obywatelskim.

Protest pokazuje, że taka wizja powoli się krystalizuje – i że ludziom nie jest obojętne, jaka będzie Ukraina. Co więcej – są gotowi już teraz brać odpowiedzialność za decyzje, które zdecydują o jej przyszłości.

Kartonowy Majdan czyni Ukrainę silniejszą?

Już nie tylko blogerzy, ale i pojedynczy przedstawiciele instytucji państwowych wysuwają oskarżenia wobec protestujących o destabilizację sytuacji w kraju. Po czyjej stronie leży prawda? Odpowiedź może przynieść tylko społeczny dialog. Jedna rzecz odróżnia Kartonowy Majdan od protestów z lat 2003–2004 i 2013–2014: wszystkie strony konfliktu politycznego są dziś świadome wspólnego celu – przetrwania w obliczu śmiertelnie groźnego wroga.

Sugestie o prorosyjskich wpływach na protesty to oczywiste manipulacje. Wbrew narracjom o zagrożeniu dla bezpieczeństwa narodowego w czasie wojny, protesty są w demokracji formą dialogu i narzędziem zmian. Stanowią zagrożenie tylko dla reżimów autorytarnych. W kulturze politycznej Ukrainy protesty to trwała instytucja demokratyczna, która czyni państwo silniejszym – i właśnie tu leży przewaga Ukrainy nad Rosją, co zresztą też podkreślają protestujący.

Działania władz wobec protestujących – w tym zapowiedź Wołodymyra Zełenskiego o rozpatrzeniu nowej ustawy przywracającej niezależność organów antykorupcyjnych – świadczą o tym, że władza zaczyna rozumieć tę prawdę.