Z najnowszego wpisu Nikołaja Karpickiego, bohatera "Szugi", naukowca i obrońcy praw człowieka, który zbiegł z Rosji do Ukrainy i żyje na Donbasie.
Jędrzej Morawiecki
Zaczął się właśnie nowy semestr. Miałem wykład <<Filozofia komunikacji>>. (...) Studentka z Lisiczańska siedziała w schronie, ciągle rwało połączenie. Mówiłem o kłamstwie, m.in. o tym, które doprowadziło do wojny. W czasie wykładu dotarła informacja, że jeden z autobusów, należących do protestanckiego kościoła, który wczoraj odwiedzałem, został ostrzelany na drodze z Iziuma. Kierowca - ranny. Dalsza ewakuacja stamtąd jest już niemożliwa. Jeśli Izium padnie, kolejny będzie Słowiańsk. Dobrze, że ukraińskie wojska skutecznie się umocniły w południowej części miasta i dokonały dziś kontrataku. Mimo to sytuacja na Donbasie jest ekstremalnie trudna. Rosyjskie dowództwo potrzebuje jakiegokolwiek sukcesu, dlatego wszystkie siły rzuciło właśnie tutaj. Mariupol jest równany z ziemią. W mieście nie ma wody, jedzenia, elektryczności, ogrzewania. Humanitarne korytarze nie działają. Coraz więcej doniesień o bestialstwie okupantów. Rosyjska armia przeszła na tryb <<samowystarczalności>>, żołnierze mają zabezpieczać byt dzięki grabieżom. Wczoraj usłyszeliśmy, że pod Kijowem Rosjanie ostrzelali autobus ewakuacyjny z kobietami i dziećmi, ocalałych zagnali z powrotem do pasiołka. Zaczynamy rozumieć, że Ukraina walczy nie tylko z wrogą armią, ale z systemem totalnego zła, który już pochłonął Białoruś i Rosję. Który będzie się rozlewać dalej, póki nie zostanie zatrzymany przemocą. (...)
P.S. Kiedy pisałem ten tekst, usłyszałem wybuch nieopodal. To oczywiście drobiazgi w porównaniu z tym, co dzieje się 50 kilometrów od nas. Studentka, która straciła połączenie w trakcie wykładu, napisała mi właśnie: <<W Lisiczańsku jest strasznie. Mieszkam obok jednej z głównych dróg. Słyszę, jak przejeżdżają czołgi i pojazdy wojskowe, hałasują tym bardziej, że jezdnia jest zniszczona przez ich ostrzały. Strzelają często i głośno. Z niektórych osiedli zostały wióry. (...) Wyjście na ulicę jest bardzo niebezpieczne, nawet do pobliskiego sklepu. (...) Miasta płoną, w miejscach, gdzie żyli moi przyjaciele, nie ma już domów. Większość dróg - zaminowana, kolejowe - zniszczone. Mosty jeszcze są. Ale kiedy wojska ukraińskie się wycofają, będą je wysadzać. Próby wydostania się z miasta można porównać do agonii zaszczutego zwierzęcia, zagnanego do rogu. Toniemy w fejkach, dotyczących ewakuacji. Nie wiesz już, którędy iść, by ocaleć i gdzie zginiesz. Dziś znajomi wyjechali kolumną ewakuacyjną do Swatowa. To było o 8:30. Do tej pory się nie odezwali. Dotarli czy nie? Przeżyli?
Przepraszam, że nie odpowiadałam w czasie wykładu. W piwnicy ciężko jest złowić sensowny internet>>.