Źródło: Wydawcą PostPravda.info. 14.05.2025.
Dzięki technologiom informacyjnym powstała globalna przestrzeń komunikacji. Obecnie świat znajduje się w stanie przejściowym na drodze ku nowemu społeczeństwu informacyjnemu, w którym konflikty o władzę nad terytoriami powinny stracić sens. Właśnie w tym okresie przejściowym rozpoczyna się powstanie archaiczności przeciwko nowoczesności. Wojna przeciwko Ukrainie to drugi front wielkiej wojny przeciwko współczesnej cywilizacji. Pierwszy front otworzył międzynarodowy terroryzm, który rozpoczął się od ataku na USA 11 września 2001 roku. Ta wojna postawiła przed nami pytanie: „Dlaczego tak wielu ludzi wybiera zło?” Czy przypadkiem jest to, że ustanowienie dyktatury w Rosji, aktywizacja międzynarodowego terroryzmu oraz przemiana internetu w element codziennego życia miały miejsce w tym samym okresie historycznym?
Co powoduje powstanie archaiczności?
Wszystkim okresom przejściowym w historii towarzyszą wstrząsy społeczne. Wynika to z faktu, że wielu ludzi nie nadąża za zmianami i zaczyna walczyć o przywrócenie archaicznych form życia. Przykład, który bezpośrednio mnie dotyczy, to rewolucja w Iranie w 1979 roku, która doprowadziła do ustanowienia totalitarnego imperializmu. A dotyczy mnie dlatego, że dziś w nocy w mojej okolicy znów uderzyły drony „Geran”, stworzone na bazie irańskiej technologii. Obecnie w stan przejściowy zaangażowany jest nie pojedynczy region, lecz cały świat, dlatego istnieje ryzyko przekształcenia się lokalnych wojen w trzecią wojnę światową.
Przejście do społeczeństwa informacyjnego wiąże się z powstaniem globalnej przestrzeni komunikacji, w której granice państwowe i różnice językowe przestały być przeszkodą w porozumiewaniu się. Zmienia się psychotyp człowieka. Współczesne dzieci nigdy nie są same – nieustannie pozostają w kontakcie z innymi. Nikt nie wie, jak to wpłynie na ludzką naturę. Niektórzy wykorzystują możliwości technologii informacyjnych do samorozwoju i twórczości, inni natomiast izolują się w informacyjnej bańce osób o podobnych poglądach, gdzie rodzą się absurdalne i niebezpieczne mity.
Oznaki świadomości archaicznej i nowoczesnej
Powstanie archaiczności obejmuje zarówno archaiczne dyktatury, jak i współczesne demokracje. Oznaką nowoczesnej cywilizacji jest nadrzędność wartości jednostki nad społeczeństwem. Współczesne społeczeństwo różni się od archaicznego tym, że prawa człowieka stanowią fundament systemu prawnego, a szacunek dla samoidentyfikacji jednostki – podstawę moralności. Moralny stosunek do człowieka opiera się na jego indywidualności, a nie narodowości, statusie społecznym czy przynależności do jakiejkolwiek wspólnoty.
Cechą światopoglądu archaicznego jest prymat kolektywizmu nad indywidualizmem. Przejawia się to w negowaniu prawa do samoidentyfikacji: człowiek nie ma prawa samodzielnie określać swojej przynależności religijnej, narodowej, społecznej czy płciowej – ma to za niego robić kolektyw, klan, stan, społeczeństwo lub państwo. Nawet wybór, kogo kochać, w społeczeństwie patriarchalnym nie należał do samego człowieka, lecz do jego rodziców.
Wyobraźmy sobie patriarchalne życie na wsi. Przez stulecia niewiele się tam zmieniało: najazdy, zmiany władzy, rewolucje przechodziły obok. Jednak wszechobecny internet jest nie do ukrycia – i za jego pośrednictwem do tego zamkniętego świata przenika wielki świat z obcym i nieakceptowalnym stosunkiem do tradycji, religii, wychowania, seksualności. Ku przerażeniu starszych, ich dzieci przejmują te obce obyczaje. Najczęstsza reakcja to odrętwienie, próba niezauważania zmian. Jednak zawsze znajdą się tacy, którzy przyłączają się do ruchów radykalnych i terrorystycznych, wierząc, że współczesny świat to uosobienie zła, a każde przestępstwo przeciwko niemu to dobro. W ten sposób powstały ISIS, Hamas, Al-Kaida i inne organizacje, w których dobro uważane jest za zło, a zło za dobro.
Prawo do samoidentyfikacji
Człowiek ma prawo do samoidentyfikacji – również zgodnie z wartościami archaicznymi. Świadomość archaiczna nie jest ani dobra, ani zła. Jest naturalna. Nienaturalne staje się jej zniekształcenie w zetknięciu ze współczesnością, gdy pojawia się nienawiść i postrzeganie otaczającego świata jako zła. Ekstremizm islamski to już nie archaiczność – nie ma on nic wspólnego z tradycyjnym islamem. To nowe zjawisko, które powstało w wyniku konfliktu między archaicznością a nowoczesnością.
Byłoby jednak poważnym błędem dzielić ludzi na „archaicznych” i „nowoczesnych”. Ten sam człowiek może w jednych aspektach kierować się wartościami archaicznymi, a w innych być całkowicie nowoczesny. Przykładem może być Elon Musk – nowoczesny pod względem naukowym i technologicznym, a jednocześnie skrajnie archaiczny w życiu codziennym – nie mógł zaakceptować tożsamości płciowej swojej córki, a to archaiczne spojrzenie wpłynęło na jego postawę polityczną.
Nie chcę jednak przez to powiedzieć, że poglądy nowoczesne są „lepsze” od archaicznych. W ogóle jestem przeciwny tego rodzaju ocenom. Zarówno archaiczne, jak i nowoczesne przekonania człowieka zasługują na jednakowy szacunek. Nieakceptowalne stają się dopiero te z nich, które prowadzą do wyrządzania krzywdy innym ludziom. Dlatego właśnie główną cechą nowoczesnego państwa jest system prawny, który chroni prawa i tożsamość każdego człowieka – w tym także prawo do obrony zarówno wartości archaicznych, jak i nowoczesnych.
Strach przed nowoczesnością i negowanie rzeczywistości
Konflikt między archaicznością a nowoczesnością pojawia się i zostaje przezwyciężany przy każdej zmianie pokoleń. To naturalny stan w historii ludzkości. Problem nie tkwi w samym konflikcie, lecz w tym, że strach przed nowoczesnością rodzi nowe zjawiska, które przekształcają archaiczną świadomość w niebezpieczną formę. Ten strach przeradza się w nienawiść i prowadzi do tego, że ludzie konserwatywni, kierujący się dotąd tradycyjnymi wartościami, nagle zaczynają wspierać zło.
Jednym z warunków takiej przemiany jest psychiczna reakcja obronna – zaprzeczanie rzeczywistości. Dla tego zjawiska istnieje specjalny termin – denializm (od ang. denial – zaprzeczenie). Denializm to światopogląd oparty na irracjonalnym negowaniu rzeczywistości, zwłaszcza wtedy, gdy stoi ona w sprzeczności z przekonaniami danej osoby. Obejmuje on także negowanie empirycznie sprawdzalnych faktów, w przypadku których istnieje konsensus w środowisku naukowym. Przykłady denializmu to: negowanie istnienia wirusów wywołujących AIDS i COVID-19, rozmaite teorie spiskowe, „nowa chronologia” Fomienki, ruchy antyszczepionkowe, społeczeństwo wyznawców płaskiej Ziemi itp. W stabilnych warunkach społecznych osoby o takich poglądach postrzegane są jako margines, jednak w okresach przejściowych ich wpływ gwałtownie rośnie.
Dlaczego konserwatywni wierzący wspierają cynicznych populistów?
Najbardziej paradoksalnym zjawiskiem towarzyszącym powstaniu archaiczności staje się jednak sojusz cyników, ochlosu i konserwatystów kierujących się tradycyjnymi wartościami moralnymi.
Słowo ochlos użyte jest tu w znaczeniu ludzi słabo wykształconych, skupionych na doraźnych, egoistycznych interesach, nie zajmujących się ani moralnością, ani polityką. Jeszcze niedawno nie mieli oni wpływu na życie polityczne, ale po wkroczeniu w globalną przestrzeń komunikacji instynktownie zaczęli popierać populistów, uznając ich cynizm i egoizm za normę. Doprowadziło to do sytuacji, w której prowokacyjne zachowania – kłamstwa, skandale seksualne – które kiedyś mogłyby zniszczyć karierę polityczną, dziś stały się gwarancją sukcesu cynicznych populistów.
Dlaczego tacy politycy zyskują poparcie ze strony konserwatywnej inteligencji i przedstawicieli religijnych wyznań? Co więcej, poparcie to tłumaczone jest przywiązaniem do wartości moralnych. Najwyraźniej widać to w środowiskach religijnych. Polityczni populiści przedstawiają się jako obrońcy konserwatywnej moralności – a w istocie jako obrońcy przed wszelkimi zmianami. Wielu wierzących widzi w takich liderach jedyną zaporę przeciw moralnemu upadkowi społeczeństwa, dlatego wybaczają im osobiste upadki moralne, a nawet przestępstwa.
Jednak nie wszyscy obrońcy moralności społecznej posiadają osobistą postawę etyczną, która kształtuje się poprzez wewnętrzne samostanowienie. W kontekście religijnym takie stanowisko rozwija się w procesie osobistej komunii z Bogiem. Ponadto religia, poprzez swój autorytet, wspiera ten system moralny, który ukształtował się w danym społeczeństwie na określonym etapie historycznym. Na przykład, jeśli w średniowieczu preparowanie zwłok uznawano za niemoralne, chrześcijańska moralność potępiała ten proceder; dziś jednak tak nie jest, ponieważ społeczeństwo zmieniło swój stosunek do tej praktyki.
Ponieważ w społeczeństwach archaicznych dominowała moralność patriarchalna, właśnie ją często przeciwstawiają nowoczesności ci wierzący, którzy nie wykształcili własnej wewnętrznej postawy etycznej. To właśnie w tych kręgach rodzi się poparcie dla cynicznych polityków, postrzeganych jako obrońcy moralności społecznej.
Kiedy postawa konserwatywnych wierzących przekształca się w negację współczesnego świata?
W 2014 roku nie powiodły się wszystkie próby dialogu między konserwatywnymi chrześcijanami ewangelikalnymi z Rosji i Ukrainy, mimo że przed rosyjską inwazją na Krym i wschodnią Ukrainę utrzymywali przyjacielskie relacje i nie odczuwali większych różnic. Rosyjscy liderzy chrześcijańscy tłumaczyli swoje poparcie dla Putina przywiązaniem do konserwatywnych wartości, jednak fakt, że przeciwstawili się swoim ukraińskim współwyznawcom, świadczy o utracie wspólnej religijno-moralnej postawy. Mówiąc prościej, ich religijny konserwatyzm przekształcił się w rosyjski faszyzm, nazywany również raszyzmem.
Jednocześnie wielu ukraińskich ewangelicznych chrześcijan wspierało i nadal wspiera Donalda Trumpa, co wywołuje krytykę ze strony innych współwyznawców. Jednak w ukraińskim środowisku ewangelicznym nie doprowadziło to do rozłamu, ponieważ ich konserwatywna świadomość nie uległa takiej transformacji, jaka miała miejsce w przypadku ich rosyjskich współwyznawców.
Podobną prawidłowość można zaobserwować w innych wyznaniach. W 2011 roku byłem jednym z organizatorów Międzyreligijnego Dialogu, w którym udział wzięli przedstawiciele niemal wszystkich wyznań z Tomska. Trzeba było przekonać ludzi, by przyszli na spotkanie, wysłuchali innych, nie narzucając własnego zdania. Świetnie radziła sobie z tym jedna z członkiń ruchu Kryszna doskonale poradziła sobie z tym zadaniem, do której ludzie mieli zaufanie, czując jej szczerość i chęć rozmowy. Powiedziała kiedyś, że chce bezpiecznego świata dla swoich dzieci, a taki świat jest możliwy tylko wtedy, gdy wszystkie wyznania podzielają wspólne rozumienie moralności.
Jednak gdy rozpoczęła się pełnoskalowa inwazja Rosji na Ukrainę, moralnie poparła Putina i działania rosyjskiej armii, stanowczo odrzucając dialog z Ukraińcami – nawet z ukraińskimi współwyznawcami. Doprowadziło to do rozłamu w międzyreligijnym dialogu i faktycznego przekształcenia go w zamkniętą sektę.
Pamiętam, że w czasach przedwojennych, gdy świetnie się dogadywaliśmy, wyrażała się czasem przeciwko szczepieniom, a innym razem przeciw demokracji, nazywając ją „demon crazy” (czyli „władzą szalonych demonów”). Uważałem to za dziwactwa i nie przywiązywałem do tego wagi. Jak się okazało, jej postawa moralna była jedynie reakcją na strach przed nowoczesnością – swoistym mechanizmem obronnym psychiki. Wraz z początkiem inwazji na pełną skalę uruchomił się inny mechanizm obronny – ślepa wiara w wodza. Podobne „dziwactwa” zauważyłem u innych uczestników Międzyreligijnego Dialogu, którzy teraz odmawiają kontaktu ze swoimi ukraińskimi współwyznawcami. Nie były to zwykłe dziwactwa, lecz forma zaprzeczania rzeczywistości, która w warunkach nekroimperialnej dyktatury przekształciła się w światopogląd tak odległy od ich religii, że utracili zdolność do dialogu nawet z własnymi współwyznawcami.
Co wspólnego mają Donald Trump, Narendra Modi i Xi Jinping?
W polityce, a nawet w retoryce politycznej tych trzech przywódców, praktycznie nie występuje pojęcie praw człowieka. Tymczasem to właśnie ukierunkowanie na wartość osobowości i prawa człowieka pozwoliło Zachodowi zwyciężyć Związek Radziecki w zimnej wojnie. Wszyscy trzej posługują się kategoriami archaicznego imperializmu.
Stany Zjednoczone i Indie to największe demokracje świata, a odrodzenie archaiki będzie trwać tak długo, aż nie dorośnie nowe pokolenie. Chiny natomiast, dzięki reformom Denga Xiaopinga, przekształciły się z totalitarnego imperium w imperium archaiczne. Dlatego nadal nie wiadomo, jak długo będą w stanie utrzymać się w tym stanie i w jakim kierunku podążą w przyszłości – w stronę demokracji czy z powrotem ku totalitaryzmowi.
Trump, Modi i Xi Jinping doskonale się rozumieją i wierzą, że rozumieją Putina – lecz się mylą. Choć Putin rzeczywiście opiera się na archaice, to przewodzi zupełnie nowemu systemowi politycznemu – nekroimperializmowi.
Czym jest nekroimperializm?
Celem archaicznego imperializmu było własne dobro kosztem innych. Dlatego wojujące imperia były w stanie zawrzeć pokój, gdy wojna przestawała być opłacalna. Celem totalitarnego imperializmu była władza w imię realizacji idei – nawet jeśli prowadziło to do szkody dla samego imperium. Z takimi reżimami można osiągnąć pokój jedynie wtedy, gdy zagrożona jest ich ideologia i władza.
Celem nekroimperializmu natomiast jest uczynienie świata prostszym poprzez śmierć i zniszczenie. Jakiekolwiek porozumienia pokojowe z nim są pozbawione sensu. Nekroimperializm można powstrzymać jedynie siłą. Tego właśnie nie rozumieli zachodni przywódcy, gdy próbowali zintegrować Rosję z międzynarodowym systemem gospodarczym i politycznym. W rezultacie nie byli przygotowani na otwartą konfrontację z nekroimperialnym reżimem, któremu sami pomogli się umocnić.